W uzależnieniach wyróżnia się trzy mechanizmy:
- mechanizmu rozpraszania i rozdwajania "Ja"
- mechanizm nałogowej regulacji emocji i uczuć
- mechanizm iluzji i zaprzeczeń
Mechanizm rozpraszania i rozdwajania "Ja" dotyczy bardzo ważnego obszaru poczucia tożsamości a to ważny element struktury osobowości.
Rozdwojenie ja tworzy biegunowe wersje siebie, granice ja się zacierają, samo JA staje się puste, wydrążone.
Osoba uzależniona dysponuje 2 odmiennymi wersjami swojego wewnętrznego Ja.
Jedna z nich pojawia się gdy osoba uzależniona jest pod wpływem środków zmieniających świadomość, wydaje jej się wtedy ma moc, że jest sprawcza, stara się brylować w towarzystwie, nie ma problemu w tym stanie z nawiązywaniem relacji, przeżywa siebie jako atrakcyjną, ciekawą, odważną, pełną zalet osobę. Wydaje się takiej osobie wtedy że mówi błyskotliwie, jest uwodzicielska, na wiele ją stać, ma nietuzinkowe pomysły. Tak jest głównie w przeżywaniu tej osoby, w jej świecie wewnętrznym. Najczęściej otoczenie jest tym co ona wyczynia zniesmaczone, zażenowane i wystraszone. Na krytyczne uwagi reaguje złością, nie potrafi ich zreflektować.
W tym momencie nie ma sensu uświadamiać osobie uzależnionej że ma problem, nie będzie w stanie tego zauważyć, zrozumieć, raczej obrazi się i poczuje zaatakowany. A co najważniejsze nie uważa się za osobę uzależnioną, która ma problem - co sprawia że pozwala sobie na dalsze zażywania lub picie alkoholu. Ten mechanizm ujawnia się także w trakcie leczenia, przejawia się w tym że np trudno uznać czyjeś informacje za ważne i warte wzięcia pod rozwagę bo przecież duma i pycha na to nie pozwala, taka osoba ma przeświadczenie że sama sobie najlepiej poradzi, ona wie najlepiej, albo nie ma przecież takiego problemu. Trudno podporządkować się normom gdy działa ten mechanizm, regulamin przecież nie dotyczy takiej osoby.
W momencie gdy już mija działanie substancji psychoaktywnej osoba taka czuje się zakłopotana, zagubiona, ma wyrzuty sumienia, pojawia się wstyd i niedowierzanie. Kac moralny obok kaca fizycznego oraz objawów abstynencyjnych to najbardziej przykre konsekwencje uzależnienia.
Ocena takiej osoby jest bardzo surowa, skrajna, znów za mocna i nie uwzględniająca tego że jest w szponach choroby. Często takie osoby odbierają sobie prawo do życia i próbują targnąć się na swoje życie, pojawia się depresja ale często też próby samobójcze.Czuje się niegodny, plugawy i jako taki czuje że nie zasługuje na pomoc. Może też uaktywniać się mechanizm iluzji i zaprzeczania by ten stan zminimalizować i ochronić się przez takim myśleniem. W czasie terapii gdy ten biegun tego mechanizmu się uaktywnia osoba taka może uznawać że jest beznadziejnym przypadkiem, że nie da się jej pomóc, że to praca na marne. Często wcale nie chce usłyszeć prawdy ale oczekuje potwierdzenia by móc odpuścić i dalej kontynuować destrukcyjne zachowania. Takie myślenie: jestem na tyle beznadziejny że tylko picie mi pozostało, tylko ćpać potrafię.
By móc w ogóle rozpocząć właściwą terapię, zmianę ważne by te skrajne stany zracjonalizować, pozwolić im na zbliżenie się do siebie. Osoba taka musi w sobie znaleźć złoty środek. Pomaga w tym pokora i pogodzenie się z tym że jestem we władaniu takiego mechanizmu i to zniekształca moją rzeczywistość. Ważne jest odbudowanie własnej wartości, poczucia sprawczości, odbudowa relacji z najbliższymi, z samym sobą. Tworzenie więzi która są prolife a nie nekrofilne z substancją. Na tym etapie warto przyjrzeć się wartosciom dla pacjenta ważnym, przewartościować to co jest nierozwojowe i destrukcyjne. Nauka szacunku do siebie, innych, dbanie o więzi.
Najtrudniej pogodzić ze sobą Dr. Jekyll and Mr. Hyde - jednak w procesie terapii jest to możliwe.
- mechanizmu rozpraszania i rozdwajania "Ja"
- mechanizm nałogowej regulacji emocji i uczuć
- mechanizm iluzji i zaprzeczeń
Mechanizm rozpraszania i rozdwajania "Ja" dotyczy bardzo ważnego obszaru poczucia tożsamości a to ważny element struktury osobowości.
Rozdwojenie ja tworzy biegunowe wersje siebie, granice ja się zacierają, samo JA staje się puste, wydrążone.
Osoba uzależniona dysponuje 2 odmiennymi wersjami swojego wewnętrznego Ja.
Jedna z nich pojawia się gdy osoba uzależniona jest pod wpływem środków zmieniających świadomość, wydaje jej się wtedy ma moc, że jest sprawcza, stara się brylować w towarzystwie, nie ma problemu w tym stanie z nawiązywaniem relacji, przeżywa siebie jako atrakcyjną, ciekawą, odważną, pełną zalet osobę. Wydaje się takiej osobie wtedy że mówi błyskotliwie, jest uwodzicielska, na wiele ją stać, ma nietuzinkowe pomysły. Tak jest głównie w przeżywaniu tej osoby, w jej świecie wewnętrznym. Najczęściej otoczenie jest tym co ona wyczynia zniesmaczone, zażenowane i wystraszone. Na krytyczne uwagi reaguje złością, nie potrafi ich zreflektować.
W tym momencie nie ma sensu uświadamiać osobie uzależnionej że ma problem, nie będzie w stanie tego zauważyć, zrozumieć, raczej obrazi się i poczuje zaatakowany. A co najważniejsze nie uważa się za osobę uzależnioną, która ma problem - co sprawia że pozwala sobie na dalsze zażywania lub picie alkoholu. Ten mechanizm ujawnia się także w trakcie leczenia, przejawia się w tym że np trudno uznać czyjeś informacje za ważne i warte wzięcia pod rozwagę bo przecież duma i pycha na to nie pozwala, taka osoba ma przeświadczenie że sama sobie najlepiej poradzi, ona wie najlepiej, albo nie ma przecież takiego problemu. Trudno podporządkować się normom gdy działa ten mechanizm, regulamin przecież nie dotyczy takiej osoby.
W momencie gdy już mija działanie substancji psychoaktywnej osoba taka czuje się zakłopotana, zagubiona, ma wyrzuty sumienia, pojawia się wstyd i niedowierzanie. Kac moralny obok kaca fizycznego oraz objawów abstynencyjnych to najbardziej przykre konsekwencje uzależnienia.
Ocena takiej osoby jest bardzo surowa, skrajna, znów za mocna i nie uwzględniająca tego że jest w szponach choroby. Często takie osoby odbierają sobie prawo do życia i próbują targnąć się na swoje życie, pojawia się depresja ale często też próby samobójcze.Czuje się niegodny, plugawy i jako taki czuje że nie zasługuje na pomoc. Może też uaktywniać się mechanizm iluzji i zaprzeczania by ten stan zminimalizować i ochronić się przez takim myśleniem. W czasie terapii gdy ten biegun tego mechanizmu się uaktywnia osoba taka może uznawać że jest beznadziejnym przypadkiem, że nie da się jej pomóc, że to praca na marne. Często wcale nie chce usłyszeć prawdy ale oczekuje potwierdzenia by móc odpuścić i dalej kontynuować destrukcyjne zachowania. Takie myślenie: jestem na tyle beznadziejny że tylko picie mi pozostało, tylko ćpać potrafię.
By móc w ogóle rozpocząć właściwą terapię, zmianę ważne by te skrajne stany zracjonalizować, pozwolić im na zbliżenie się do siebie. Osoba taka musi w sobie znaleźć złoty środek. Pomaga w tym pokora i pogodzenie się z tym że jestem we władaniu takiego mechanizmu i to zniekształca moją rzeczywistość. Ważne jest odbudowanie własnej wartości, poczucia sprawczości, odbudowa relacji z najbliższymi, z samym sobą. Tworzenie więzi która są prolife a nie nekrofilne z substancją. Na tym etapie warto przyjrzeć się wartosciom dla pacjenta ważnym, przewartościować to co jest nierozwojowe i destrukcyjne. Nauka szacunku do siebie, innych, dbanie o więzi.
Najtrudniej pogodzić ze sobą Dr. Jekyll and Mr. Hyde - jednak w procesie terapii jest to możliwe.
Kinga Kamińska, Barbara Kowalkowska
509146961
psycholog,
psychoterapeuta systemowy,
terapeuta uzależnień.
ul.Chopina 11/7U
07-200 Wyszków
uzaleznieniau@gmail.com
Komentarze
Prześlij komentarz