Długi czas nic nie powstało na naszym
blogu. Złożyło się na to kilka spraw, nawał zajęć, choroby
dzieci w związku z tym sił oraz energii zabrakło. W końcu znalazł się czas i
pomysł jednak okazało się że los chce inaczej. Kolejny raz
zabieram się za pisanie tego postu. Prawie cały zniknął nie
wiedzieć czemu. Widać tamta wersja to nie było to. Temat na ten
post przyszedł niespodziewanie w rozmowie z koleżanką z pracy.
Rozmawiałam z nią na temat palenia papierosów i przypomniało mi
się moje własne 20 letnie palenie oraz wielokrotne próby by
przestać palić. Po około 10 latach palenia rzuciłam ten zgubny
nałóg z dnia na dzień, przydeptując ostatniego papierosa nogą i
bazując na swojej sile woli. Udało się nad wyraz dobrze, a ja
unosząc się na skrzydłach dumy wytrwałam w bezdymnej
rzeczywistości prawie 5 lat. Sił dodawały mi słowa podziwu
wypowiadane przez osoby które słyszały o moim zwycięstwie. Nałóg
dopadł mnie z powrotem dość niespodziewanie, moja pewność była
tak wielka, że w momencie gdy znajomi przy miłym spotkaniu
zaproponowali mi jednego papierosa, nie odmówiłam a zapaliłam go
tłumacząc sobie że mam nad tym kontrolę. Przez dobre 2 tygodnie
miałam, a później wypalanych papierosów przybywało a ja pod
kontrolą mechanizmu iluzji i zaprzeczenie udawałam przed samą sobą
że nie palę zbyt dużo. Nic to nie dało a nałóg wrócił na
kolejne 10 lat. Ja w tym czasie czułam się źle z tym że
palę, nawracające infekcje górnych dróg oddechowych mówiły mi
że mój organizm też nie jest zachwycony. Pojawiła się kolejna
decyzja o porzuceniu nałogu po 2 tygodniach zakończona porażką.
Kolejna i kolejna. Porażki mocno demotywowaly oraz sprawiały że
sama przestawałam wierzyć w to że wyrwanie się z tego błędnego
koła jest możliwe. Pojawiły się gumy z nikotyną, plastry oraz
leki które miały sprawić że mój mózg nie będzie się dopominał
o kolejne porcje nikotyny. Na krótko działało, jednak te nikotynowe
zamienniki sprawiały że ja źle się czułam, odczuwałam mdłości,
kołatanie serca oraz dziwne uczucie w żołądku. Palenie dawało mi
gratyfikację oralną co jest przyjemne na poziomie dość
nieświadomym a co za tym idzie trudno dać sobie coś w zamian, reguluje też w pewien sposób oddech, umiarawia go, w pewnym sensie
rozpoznawane jest przez organizm jako coś dobroczynnego bo
dostarczającego głębokich, spokojnych oddechów co jakiś czas.
Oczywiście jest niewspółmiernie dużo więcej strat jednak jak
przekonać do tego nasz nasączony nikotyną organizm. Nikotyna sama
w sobie niesie sporo oddziaływań na organizm takich które na
poziomie biologicznym są w pewien sposób korzystne dla organizm. Tu
odsyłam do źródeł jeśli ktoś jest ciekaw jej działania, bo nie
o tym jest ten post. Zmierzając do brzegu po kolejnej nieudanej
próbie porzucenia tego jakże zwodniczego nałogu przyszedł czas na
analizę.
W momencie gdy rzucałam palenie zawsze przeżywałam to jak stratę dla mnie. Rozum i racjonalne argumenty o zdrowiu swoje, a nieuświadomione impulsy w momencie rzucania swoje. Rzucałam palenie a na palaczy patrzyłam z zazdrością. Myślałam: on może a ja sobie muszę odmawiać. Frustrowało mnie to bardzo i niestety kompensowałam sobie tą stratę papieroskiem. Uff jaka ulga.
Później kolejne wyrzuty sumienia, kolejne porażki, doświadczenia że nie potrafię. Błędne koło niepowodzeń. Strasznie smutne.
Ratunek przyszedł nagle, po uświadomieniu sobie że traktuję rzucanie palenia jako stratę, powstała myśl by zacząć patrzeć na to co przede mną jak na korzyść.
Pomogło , bardziej niż plastry, straszenie przez Ministerstwo zdrowia itp.
Patrzyłam na palaczy z uczuciem współczucia, oni palą, szkodzą swojemu zdrowiu, a ja zyskuje w każdej sekundzie świeży oddech, kaskę, zdrówko. Za kasę zaoszczędzoną kupiłam sobie prezent, było mi fajnie i miło że zadbałam o siebie. Do dziś nie palę choć minęło już prawie 6 lat. Muszę być jednak czujna, bo przy ciężkich chwilach myśl o paleniu się pojawia, czasami przemyca się w śnie. Siła uzależnienia jest potężna, trzeba mieć do niej dużo zrozumienia i sporo pokory. Howgh!
W momencie gdy rzucałam palenie zawsze przeżywałam to jak stratę dla mnie. Rozum i racjonalne argumenty o zdrowiu swoje, a nieuświadomione impulsy w momencie rzucania swoje. Rzucałam palenie a na palaczy patrzyłam z zazdrością. Myślałam: on może a ja sobie muszę odmawiać. Frustrowało mnie to bardzo i niestety kompensowałam sobie tą stratę papieroskiem. Uff jaka ulga.
Później kolejne wyrzuty sumienia, kolejne porażki, doświadczenia że nie potrafię. Błędne koło niepowodzeń. Strasznie smutne.
Ratunek przyszedł nagle, po uświadomieniu sobie że traktuję rzucanie palenia jako stratę, powstała myśl by zacząć patrzeć na to co przede mną jak na korzyść.
Pomogło , bardziej niż plastry, straszenie przez Ministerstwo zdrowia itp.
Patrzyłam na palaczy z uczuciem współczucia, oni palą, szkodzą swojemu zdrowiu, a ja zyskuje w każdej sekundzie świeży oddech, kaskę, zdrówko. Za kasę zaoszczędzoną kupiłam sobie prezent, było mi fajnie i miło że zadbałam o siebie. Do dziś nie palę choć minęło już prawie 6 lat. Muszę być jednak czujna, bo przy ciężkich chwilach myśl o paleniu się pojawia, czasami przemyca się w śnie. Siła uzależnienia jest potężna, trzeba mieć do niej dużo zrozumienia i sporo pokory. Howgh!
Kinga Kamińska, Barbara Kowalkowska
509146961
psycholog,
psychoterapeuta systemowy,
terapeuta uzależnień.
ul.Chopina 11/7U
07-200 Wyszków
http://feniks-gabinet-psychologiczny.blogspot.com/
http://kinja1976.wix.com/psycholog
uzaleznieniau@gmail.com
http://uzaleznieniau.blogspot.com/
https://www.youtube.com/channel/UCulNGoM31DZIebcy4lKyUHA?spfreload=10
https://www.facebook.com/UzaleznieniaU/?ref=bookmarks
http://www.focus.pl/czlowiek/papieros-jako-lek-nikotyna-na-zdrowie-11740
OdpowiedzUsuńGratuluję
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń