Często w pewnym momencie terapii pada pytanie: „jak
zacząć dbać o siebie”. Przez tyle lat uzależnienia i
lekceważenia swoich potrzeb to naprawdę problem. Okazuje się, że
wiedza o tym kim się jest, jak się reaguje, co odczuwa, co
potrzebuje itp, jest znikoma. Dotychczasowe życie polegało na
dyktowaniu tego co ma się czuć poprzez zażywanie substancji
psychoaktywnych. Było to traktowanie siebie samego przedmiotowo i
użytkowo. Dla określonych stanów lekceważyło się wszystkie
odczucia np. głodu, zmęczenia, nierzadko wycieńczenia organizmu.
Zagłuszało swój własny głos rozsądku, że to niszcząca droga i
trzeba się zatrzymać. Z biegiem czasu nawet ten głos też stał
się coraz mniej słyszalny, więc gdy w trakcie terapii mowa o
zadbaniu o siebie powstaje problem bo nie wiadomo jak to zrobić.
Pata pytanie o co chodzi. Na czym to polega. Czym jest to dbanie o
siebie. Najprościej mówiąc jest to szeroko rozumiana uważność
na siebie. To tak jakbyśmy zachowywali się wobec siebie jak do
kogoś kogo kochamy. Taka życzliwa obecność. Można ją zacząć
od momentu wstania z łóżka. Stanąć prosto i na chwilę się
zatrzymać. Poczuć stopami podłogę. Całe swoje ciało. Czy jest
rozluźnione? Czy coś boli? Jakie ma się nastawienie do dnia który
dopiero się zaczął?
Stojąc przed szafą zamiast machinalnie wziąć
z niej cokolwiek po prostu zastanowić się przez chwilę w co chcemy się ubrać. Zadać
sobie trochę trudu po to, aby potem czuć się bardziej komfortowo. I
tak dalej – podczas śniadania zastanowię się, na co ma się
ochotę a potem przygotować to. Potraktować siebie jako kogoś
wartego zachodu. Oczywiście niezawodna kanapka z serem czy kiełbasą
jest szybka i wygodna tylko czy każdego dnia mamy na nią ochotę?
Czy nasz organizm nie potrzebuje zmiany, tak aby dostarczyć mu
wszystkich potrzebnych wartości? Często on sam daje znać czego
potrzebuje poprzez to na co mamy ochotę. Wystarczy go posłuchać.
Czy mocna kawa od razu po wstaniu aby się dobudzić jest tym co
dobrze na nas wpływa? Co sobie przesyłamy patrząc w lustro czesząc
włosy czy goląc brodę? Jakie mamy nastawienie do samych siebie.
Jesteśmy wobec siebie ciepli? Życzliwi? Widzimy kogoś wartego
miłości, czy raczej wpędzamy się w poczucie winy i obaw przed
kolejnym dniem gdzie pewno znów zawalimy mnóstwo spraw? Dajemy
sobie prawo do do doświadczania życia i rozwoju? A jak wiadomo tylko
Ci co stoją w miejscu się nie mylą... Czy umiemy docenić to co w
nas dobre? Co dzieje się po wyjściu z domu.
Czy umiemy poczuć świeże powietrze na twarzy czy też nasza gonitwa myśli zagłusza zmianę otoczenia i wszystkie płynące z tego wrażenia? Czy mając głowę od rana zapełnioną wszystkimi sprawami nie dając sobie chwili na oderwanie i poczucie tego co nas otacza - powietrza, ziemi, świata, samych siebie stajemy się z godziny na godzinę coraz bardziej efektywni? Czy nie zwracając uwagi na to co wokół nas jesteśmy w stanie zarejestrować wszystkie ważne sygnały, które zachodzą i je zasymilować? Czy będąc głównie we własnej głowie bez uwagi na siebie i świat jesteśmy w stanie wejść w prawdziwą wymianę emocji, kontakt w pracy, relacji? Czy będąc tak poza sobą jesteśmy w stanie w pełni poczuć życie? Radość, miłość? Oczywiście unikamy też tych negatywnych emocji, niewygodnych. Każdy sam musi ocenić czy cena jaką się za to płaci jest tego warta. To my decydujemy o jakości naszego życia. Czy sami siebie docenimy. Polubimy. Zadbamy o siebie o swoje potrzeby. Czy zadamy sobie trud aby nagrodzić siebie za wysiłek włożony we własny rozwój – od chociażby każdego dnia przed snem pochwalenie siebie za 3 rzeczy wykonane z sercem i uwagą na przestrzeni kolejnych lat zmienią jakościowo życie. Pamiętam chińską przypowieść o mnichu i jego uczniu, który bardzo pragnął doznać oświecenia. Odwiedzał swojego mistrza co roku. W pewnym momencie był już pewny, że jest już oświecony. Gdy powiedział to swojemu nauczycielowi ten zadał mu pytanie o to gdzie położył swój parasol gdy wszedł do jego domu. Uczeń nie umiał odpowiedzieć. Mistrz zasugerował mu, żeby wrócił do siebie i nadal ćwiczył "bycie tu i teraz".
Czy umiemy poczuć świeże powietrze na twarzy czy też nasza gonitwa myśli zagłusza zmianę otoczenia i wszystkie płynące z tego wrażenia? Czy mając głowę od rana zapełnioną wszystkimi sprawami nie dając sobie chwili na oderwanie i poczucie tego co nas otacza - powietrza, ziemi, świata, samych siebie stajemy się z godziny na godzinę coraz bardziej efektywni? Czy nie zwracając uwagi na to co wokół nas jesteśmy w stanie zarejestrować wszystkie ważne sygnały, które zachodzą i je zasymilować? Czy będąc głównie we własnej głowie bez uwagi na siebie i świat jesteśmy w stanie wejść w prawdziwą wymianę emocji, kontakt w pracy, relacji? Czy będąc tak poza sobą jesteśmy w stanie w pełni poczuć życie? Radość, miłość? Oczywiście unikamy też tych negatywnych emocji, niewygodnych. Każdy sam musi ocenić czy cena jaką się za to płaci jest tego warta. To my decydujemy o jakości naszego życia. Czy sami siebie docenimy. Polubimy. Zadbamy o siebie o swoje potrzeby. Czy zadamy sobie trud aby nagrodzić siebie za wysiłek włożony we własny rozwój – od chociażby każdego dnia przed snem pochwalenie siebie za 3 rzeczy wykonane z sercem i uwagą na przestrzeni kolejnych lat zmienią jakościowo życie. Pamiętam chińską przypowieść o mnichu i jego uczniu, który bardzo pragnął doznać oświecenia. Odwiedzał swojego mistrza co roku. W pewnym momencie był już pewny, że jest już oświecony. Gdy powiedział to swojemu nauczycielowi ten zadał mu pytanie o to gdzie położył swój parasol gdy wszedł do jego domu. Uczeń nie umiał odpowiedzieć. Mistrz zasugerował mu, żeby wrócił do siebie i nadal ćwiczył "bycie tu i teraz".
Barbara Kowalkowska
Kinga Kamińska
Pedagog
Praktyk NLP
W trakcie certyfikacji Terapeuty Uzależnień
509146961
psycholog,
psychoterapeuta systemowy,
terapeuta uzależnień.
ul.Chopina 11/7U
07-200 Wyszków
http://feniks-gabinet-psychologiczny.blogspot.com/
http://kinja1976.wix.com/psycholog
uzaleznieniau@gmail.com
http://uzaleznieniau.blogspot.com/
Komentarze
Prześlij komentarz